Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jest ugoda między zwolnionymi z pracy pielęgniarkami a dyrektorem staszowskiego szpitala

akr
Zwolnione z powodu udziału w strajku pielęgniarki ze staszowskiego szpitala zostały przywrócone do pracy W czwartek w Sądzie Rejonowym w Sandomierzu została podpisana ugoda pomiędzy dyrektorem Szpitala Powiatowego w Staszowie, a trzema zwolnionymi przez niego dyscyplinarnie pielęgniarkami.

OGLĄDAJ: TOP Sportowy24. Krytyczne wypowiedzi Lewandowskiego odbijają się echem

Przypomnijmy - protest, a później strajk pielęgniarek i położnych w Staszowie rozpoczął się 27 marca bieżącego roku. 19 kwietnia doszło do podpisania porozumienia pomiędzy dyrektorem szpitala i Zarządem Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w Staszowie. Dyrektor szpitala w Staszowie Józef Żółciak zgodził się na dopisanie od 1 maja ministerialnego dodatku w wysokości 400 złotych do pensji zasadniczej każdej pielęgniarki. Pozostała część nadal miał być wypłacana w formie dodatku. Pracownicy diagnostyki laboratoryjnej i obrazowej wywalczyli zaś podwyżkę w wysokości 200 złotych miesięcznie.
Na podpisaniu porozumienia echo strajku nie ucichło, bowiem trzy pielęgniarki, które brały udział w strajku zostały dyscyplinarnie zwolnione z pracy. Sprawa znalazła finał w Wydziale Pracy Sądu Rejonowego w Sandomierzu. Ostatecznie dyrektor zaproponował ugodę zwolnionym pracownicom, na podstawie której od 21 września zostaną one przywrócone do pracy na oddziały, na których dotychczas pracowały.

- Przed rozpoczęciem strajku dałyśmy dyrektorowi szpitala regulamin, gdzie było wyraźnie napisane, że nie dopuszcza się przesunięć pielęgniarek z oddziałów niestrajkujących na oddział strajkujący w danym dniu. Ponadto w regulaminie było napisane, że w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia pacjentów na danym oddziale pielęgniarka koordynująca, czy kierownik działu ma wezwać pielęgniarki ze strajku i one mają wrócić do pracy. Więc zabezpieczenie pacjentów z naszej strony było bardzo przemyślane. Natomiast pan dyrektor myślę, że w celu rozbicia strajku zdecydował, że oddeleguje pielęgniarki do pracy z oddziałów niestrajkujących na odziały strajkujące. Mowa jest o oddelegowaniu trzech pielęgniarek w trzech różnych dniach. Sytuacja wyglądała tak, że na jednym z oddziałów – na oddziale pediatrii, który w tym dniu miał strajkować żadna pielęgniarka nie zeszła na strajk, ponieważ obsada pielęgniarek była minimalna, więc nie mogły one opuścić swoich stanowisk pracy, a mimo to pan dyrektor oddelegował tam do pracy pielęgniarkę z innego oddziału. Oddelgowane na inne oddziały panie napisały do dyrektora oświadczenia, że owszem przyjmują jego polecenie służbowe, zgłaszają się na oddział, ale w związku z tym, że na danych oddziałach, do których zostały oddelegowane jest strajk pielęgniarek, więc one przyłączają się do strajku - tak powód zwolnienia z pracy pielęgniarek tłumaczyła Beata Uba - przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w staszowskim szpitalu.

Z jej relacji wynika także, że dyrektor nie zareagował na oświadczenia, nie wezwał pielęgniarek na rozmowę i nie rozmawiał z organizatorami strajku na ten temat. Jego jedyną reakcją było zwolnienie wspomnianych trzech kobiet z pracy.
Józef Żółciak dyrektor szpitala w Staszowie sprawy nie chciał komentować.

- W sądzie obie strony złożyły przyrzeczenie, że nie będą komentować tej ugody - powiedział krótko.

- Pomimo tego, że sprawa zakończyła się w czwartek, te pielęgniarki nie mogą dojść do siebie. To są wraki ludzi. Powiedzieć trzeba, że w wyniku całej sytuacji pielęgniarki te pochorowały się i leczą się psychiatrycznie. Jedną nieprzemyślaną decyzją dyrektor zniszczył im życie zawodowe. Stały się one ofiarami strajku, tak to trzeba nazwać. Do tej pory nie mogę tego zrozumieć, że dyrekcja tak łatwo, bez żadnego zastanowienia podejmuje takie decyzje o zwolnieniu dyscyplinarnym - mówiła dalej Beata Uba.

- To tylko przypadek, że pielęgniarki nie otrzymały żadnego odszkodowania, bo były na zwolnieniach lekarskich. W normalnym trybie, gdyby one nie pochorowały się to szpital poniósłby kolosalne koszty - dodała.

- Jest tyle spraw toczących się przed Sądami Pracy z powództwa pielęgniarek przeciwko dyrektorom szpitali, bo dyrektorzy bez wahania robią takie nieprzemyślane rzeczy, z jakimi mamy do czynienia. Później koszty ponoszą szpitale. Niszczy się nas, pracodawcy nas nie szanują. Swoich praw musimy dochodzić przed sądami, a koszty tych procesów, bo większość tych spraw jest wygrywanych przez pielęgniarki, ponoszą szpitale, a nie dyrektorzy - skwitowała Beata Uba.

- Po zwolnieniu pielęgniarek złożyłyśmy wotum nieufności wobec osoby pana dyrektora do organu prowadzącego – do Starostwa Powiatowego w Staszowie. Pod dokumentem podpisało się ponad 150 pielęgniarek i położnych. Do tej pory nie mamy żadnej informacji, co pan starosta planuje zrobić w tej sytuacji - mówiła przewodnicząca Związku Zawodowego w szpitalu w Staszowie.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na staszow.naszemiasto.pl Nasze Miasto