Po godzinie 18 w środę do staszowskiej komendy zgłosił się mężczyzna zaniepokojony o swego 90-letniego dziadka.
- Opowiadał, że schorowany senior niezdolny do samodzielnej egzystencji wyszedł z domu około godziny 9 i od tamtej pory nie ma z nim kontaktu. Rozpoczęliśmy poszukiwania – opowiadała sierżant sztabowy Joanna Szczepaniak, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Staszowie.
Sytuacja była poważna. 90-latka nie było już od kilkunastu godzin. Zapadł mrok, mżyło, temperatura spadła poniżej zera. W akcję, w którą zaangażowanych było już kilkudziesięciu policjantów i strażaków, włączyli się przewodnik psa starszy sierżant Arkadiusz Kądziela i jego podopieczny owczarek niemiecki Kłus. Pies chwycił w pewnym momencie trop i zaczął prowadzić przewodnika na teren pomiędzy ogródkami działkowymi a rzeką Czarną. Tu w zaroślach, około półtora kilometra od domu, pies wskazał miejsce, gdzie znajdował się 90-latek.
- Mężczyzna został odnaleziony o godzinie 20.30. W ciemnym stroju leżał w gęstych zaroślach. Nie miał butów, był mocno wychłodzony. Nie miał siły się podnieść, ani wzywać pomocy – mówiła Joanna Szczepaniak.
Karetka zabrała 90-latka do szpitala. W czwartkowy ranek policjanci przekazywali, że życiu mężczyzny nie zagraża niebezpieczeństwo.
21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?